piątek, 7 listopada 2008

W autobusie tanio kupisz...

Autobusy w Limie nie sa tym do czego przywyklismy. Przede wszystkim nie istnieje siec aurobusow z rozkladami jazdy i przystankami. Od pierwszej chwili mamy wrazenie, ze cale to miasto, liczace blisko 8 mln ludzi, porusza sie wedlug znanych tylko sobie tajemniczych zasad. Wrazenie okazuje sie jak najbardziej sluszne. Kazdy autobús, minivan i wszystko, co funkcjonuje w tej sieci, jest jakby niezalezny. Przystankow nie ma, opisy na poszczegolnych samochodach niewiele mowia, ale w tym szalenstwie jest metoda bo trasy sa opisane na bokach tych autobusow. Zeby sie w tym zorientowac, trzeba choc troche znac miasto, wiec poddajemy sie na samym poczatku i inwestujemy w taksowki, swoja droga zaslugujace na oddzielna opowiesc. Ale zanim o taksowkach, ktore beda nam towarzyszyc prawdodpodobnie przez cala podroz, napisze pare show o naszej jedynej, jak dotad, przejazdzce autobuses. Poniewaz mielismy przewodnika, zupelnie moglismy nie wiedziec gdzie, skad i ktoredy nalezy sie przemieszczac. Poprzestalismy wiec na obserwowaniu otaczajacego nas autobusowego swiata, ktory zmienial sie jak w kalejdoskopie.Przede wszystkim, na absolutnie kazdym przystanku wsiada wariat, ktory od pierwszej chwili pobytu wewnatrz, zaczyna sie wydzierac. W ciagu 15 minut jazdy zaliczylismy z 10 wariatow, z ktorych wielu zostalo obdarzonych naprawde wielkim talentem oratorskim i zdolnosciami artystycznymi. Pierwszy taki czubek zaczal nawijac o tym, ze w dzisiejszym swiecie system niesprawiedliwosci zostal rozbudowany do granic, czego efektem jest to, ze bogaci sa coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi. Obecny kryzys gospodarczy wymyslono po to, by bogaci sie wzbogacili jeszcze bardziej kosztem oczywiscie biedakow. Klapal tak dziobem pare minut, po czym sie okazalo zupelnie nagle, ze jedynym sposobem, by przeciwstawic sie temu krzywdzacemu proletatiuszy ukladowi, jest zakupienie u niego czegos w stylu wkladek do butow, czy innego magicznego kola do odnajdywania zaginionych skarbow. Paru jeleni sie znalazlo i kupilo, a on wysiadl. Zostal jednak natychmiast zastapiony przez glosiciela teori mowiacej o tym, iz zyly naszego krwioobiegu sa autostradami czlowieczego bytu, dlatego nalezy o nie dbac, poniewaz zapychaja sie coraz bardziej z tego powodu, ze jemy duzo niezerowego jedzenia. Wrogiem numer 1 naszych komorek jest colesterol, ktory nalezy tepic jak zaraze, albo konkwistadorow, bo to oni sprowadzili do Peru niezdrowe zarcie. I zupelnie przypadkiem wypowiadajacy te slowa, jest w posiadaniu dieta cud, umozliwiajacej dlugie i zdrowe zucie. Rzeczony mowca trzyma lekarzy z dala od siebie, poniewaz codziennie zjada jablka okreslonego gatunku, a te jablka w polaczeniu z innymi skladnikami dieta gwarantuja kazdemu zdrowie, jakiego nie powtydzilby sie sam Barrack Obama. Po czym kolezka wyjal jakies gazetki i zarzal nimi handlowac. Ale najfajniejszy byl kolejny gosc, ktory bezdceremonialnie zarzal zadawac pytania retoryczne w stylu ¨czy nie meczy was kaszel, albo chrypa, pewnie kazdy z was mial z tym do czynienia?. Remedium na to sa oczywiscie eukaliptusowe cukierki, ktore on moze okazyjnie sprzedac, a gratis dostanie sie specjalna ulotke informujaca o schorzeniach, na ktore pomaga i jakimi metodami. Kolo zarzal sprzedawac te cholerne cukierki i rozdawac te pieprzone ulotki. Ale okazalo sie, ze trafil swoj na siego i jeden z klientow, ktoremu wlasnie wciskal cukierki, wreczyl mu ulotke reklamujaca swoj towar, ktory sprzedawal zaskoczonym innym sprzedawcom. Wtedy pomyslalem, ze nasi akwizytorzy powinni sie uczyc od tutejszych, bo , jak mawial Jacek Kurski, ciemy lud wszystko kupi. I rzeczywiscie tak jest.

Brak komentarzy: